Przed chwilą obejrzałam Trzecia Gwiazdę. Oczywiście ze względu na Benedicta. I wiecie co?
NIE SĄDZIŁAM, ŻE TO BĘDZIE TAK DOBRY FILM.
W skrócie : Chory na raka James postanawia zabrać trójkę przyjaciół na ostatni wyjazd. A w międzyczasie mnóstwo alkoholu, przekleństw, perfidnych dowcipów i morfiny. I wygarnianie rzeczy, których w życiu nie chciało się powiedzieć. Pod koniec wylałam morze łez. Nie powiem dlaczego, no ale i tak czy siak można się domyślić. Trochę ciężko patrzeć na "umierającego" Benedicta, ale z drugiej strony to nie pozwalało zatrzymać filmu.
Wiem, nie umiem pisać recenzji i w tym momencie jesteście dalej od obejrzenia Trzeciej Gwiazdy niż bliżej. A sam film trwa krócej niż odcinek Sherlocka, a szkoda, bo był świetny.
Na Kinomaniaku był tylko lektor, którego musiałam przeżyć.
Nie polecam lektora, poszukajcie napisów, dobrze radzę.
O ile chcecie obejrzeć :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz