12 maja 2013

Dzień dobry. Pisałam Wam, że miałam okazję obejrzeć Iron Mana 3? Nie, nie pisałam. Tak więc piszę, że miałam okazję być na Iron Manie. I wiecie co? Były żółte napisy. ŻÓŁTE NAPISY. Czyli rzecz dla mnie zupełnie nowa i nieznana, bo napisy są białe. Są, były i mają być. Nie wiem co mieli na celu pisząc w tym kolorze, ale były ŻÓŁTE. Wiem, że wiecie że były takie jakie były, bo napisałam to chyba 3 razy, nie mam ochoty liczyć, no ale... Mam nadzieję, że tak nie skrzywdzą Star Treka. Żółte napisy na tle zimnych niebieskich kolorów <pomińmy wybuchy> to nie jest jak dla mnie zbyt dobry pomysł. Nie chcę Wam tutaj spoilerować filmu, dlatego napiszę tylko, że Tony miał fajny zegarek z limitowanej edycji, robi nam się podobna sytuacja jak w Sherlocku - aktorzy grają aktorów, a końcówka jest tak jednocześnie miła i okrutna <a wiedzcie, że macie do czynienia z osobą, która poszła do kina w ciemno nie oglądając ani poprzednich części ani Avengersów>, że nie wiem czy ja miałam się cieszyć czy ja miałam płakać czy co ja miałam tam w tym kinie robić. No ale ŻÓŁTE NAPISY.
Jednak i tak po filmie zdałam sobie sprawę, że podświadomie, ale jednak nie poszłam na Iron Mana tylko na Downey Jr. i na trailer Star Treka. Jak w końcu ten trailer był to musiałam nieźle twarz szczerzyć. Bo trailer już był w 3D. W związku z tym była głębia. Reszty się już możecie domyślić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz